A konkubinę miał w Brwinowie? Ładny ten czas odnaleziony. P.S. Nie chcę się czepiać, ale geograficznie to Wam bliżej do kalarepy z Wołomina niż do truskawek w Milanówku.
Ale tylko GEOGRAFICZNIE, małpo złośliwa! Poza tym stoi jasno " PRAWIE w Milanówku". Wuj konkubiny w Brwinowie nie miał, ale truskawkowe podwieczorki w Milanówku jadałam, bo w najwcześniejszym dzieciństwie miałam tam przeurocze, przedwojenne wujostwo. I co, zatkało kakao?
Widzisz, to mityczne "prawie" robi jednak kolosalną różnicę! A uwagę zrobiłam WYŁĄCZNIE geograficzną! Jako (niegdyś) młoda poetka zakochana w Skamandrytach marzyłam o Milanówku i Aninie i o uroczym przedwojennym wujostwie...
A konkubinę miał w Brwinowie? Ładny ten czas odnaleziony.
OdpowiedzUsuńP.S. Nie chcę się czepiać, ale geograficznie to Wam bliżej do kalarepy z Wołomina niż do truskawek w Milanówku.
Ale tylko GEOGRAFICZNIE, małpo złośliwa!
OdpowiedzUsuńPoza tym stoi jasno " PRAWIE w Milanówku".
Wuj konkubiny w Brwinowie nie miał, ale truskawkowe podwieczorki w Milanówku jadałam, bo w najwcześniejszym dzieciństwie miałam tam przeurocze, przedwojenne wujostwo.
I co, zatkało kakao?
Widzisz, to mityczne "prawie" robi jednak kolosalną różnicę! A uwagę zrobiłam WYŁĄCZNIE geograficzną!
OdpowiedzUsuńJako (niegdyś) młoda poetka zakochana w Skamandrytach marzyłam o Milanówku i Aninie i o uroczym przedwojennym wujostwie...
Tamten czas odnaleziony tu. No Marcel Proust, tylko nie doceniłaś go w głębokich czeluściach mego jestestwa!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń