czwartek, 23 czerwca 2016

Wujek Romek

Moje najwcześniejsze wspomnienie z Tobą związane?
Dom babci. Siedzisz sam w wielkiej kuchni. Obok, w pokoju, dużo ludzi, gwar, śmiech...Ile mam lat? Trzy? Może pięć? Jest mi przykro, bo jesteś sam, jesteś smutny, nie rozumiem tego. Wychodzę z gwarnego pokoju , wpadam do kuchni i przytulam się do Ciebie. Co czuję?  Żal mi Ciebie. Wolę być z Tobą niż tam ze wszystkimi. Tylko ja jedna nie chcę, żebyś był smutny?
 Za ten gest będziesz mi wdzięczny do końca życia.
A potem to życie leci na łeb na szyję, lata mijają, dorastam, juz  wszystko wiem, już rozumiem tamten Twój smutek, już wiem skąd się wziął.

Pamiętam jak zabrałeś nas do kina w zimę stulecia. To był film o Sarze Bernhardt...najbardziej zapamiętałam powrót w tak ogromnych zaspach śniegu, że Monika- najmłodsza-grzęzła po pachy, a my z Propcią pokładałyśmy się ze śmiechu. Wysoki, chudy, długonogi  i wielkostopy zostawiłeś nas , trzy dreptające dziewczynki, daleko w tyle i krzyczałeś : " idziecie czy nie?!".
Do tej pory chce mi się śmiać.

Wujku,ogórki kiszone robiłeś najlepsze na świecie.

A nasze wyprawy na targ ... Zawsze byłeś pierwszy, wychodziłeś cicho, kiedy jeszcze spalysmy.

Byłeś Dobrym Człowiekiem. Śmiesznym czasami, ale dobrym, uczciwym, prawym...
Nie ma już Ciebie i nie ma już tamtego świata.
Nie ma już naszego Opoczna.


czwartek, 9 czerwca 2016

Z pamiętnika Vincenta P.

Nie wiem, co im się dzisiaj rano stało. Spałem w domu, więc po śniadaniu jak zwykle chciałem wyjść. Rudy wyszedł, bracia też, a mnie przed nosem zamknęła drzwi ta Głupia Wariatka.
"- Co jest?! " - pomyślałem i ustawiłem się za plecakiem tej Małej, bo wychodziła do szkoły.
Duży wziął mnie na ręce i posadził sobie tak jak lubię- na ramieniu.
-Dlaczego Wicka nie wypuściłaś? - spytał Głupią W.
Głupia tylko na to czekała. Zaczęła wrzeszczeć, że tyle razy mówiła, że Duży jest nieodpowiedzialny, że takiego kota jak ja nie wolno wypuszczać kiedy małe ptaszki uczą się latać , czy ona ma przypomnieć Dużemu tę biedną sójkę , a sikorze dziecko to też ja, i olaboga nie wytrzymam!
Koniec końców zapięła mi na szyi  to odblaskowe gówienko z dzwonkiem "tak na wszelki wypadek".  Przyjąłem ze stoickim spokojem, pierwsze takie zgubiłem w godzinę  tydzień temu bez większego wysiłku. Duży się za mną ujął, że zawisnę gdzieś  na suchej gałęzi i Głupia będzie mnie miała na sumieniu, a ona na to że to dla mojego dobra, bo  widziała jak o mały włos nie zabił mnie samochód ,a teraz będę słyszalny dla ptaszków i widoczny dla kierowców.
Oj tam, oj tam, samochodu nie zauważyłem a ptaszki to totalna porażka jest. Sójkę mi wyrwali z gardła, darła się jak opętana( nic jej nie zrobiłem!!!) a Głupia Wariatka razem z nią. Jej rodzice ( tej sójki) zaczęli miauczeć i to mnie zgubiło. A Wariatka z Dużym do dziś nie mogą się nadziwić jak te ptaszyska koty naśladują.
Z sikorką to była taka sytuacja, że ja ją już znalazłem nieżywą.  Podrzucałem sobie  piórka ot tak, dla zabawy, Głupia Duża to zobaczyła no i mam szlaban...
P.S.  Z ostatniej chwili:
Mała przyszła ze szkoły, powiedziała, że w całym domu śmierdzi  kalafiorem i otworzyła szeroko drzwi na taras.
Także ten...wszystko nieaktualne, piszcie na Berdyczów!
Vincent