czwartek, 9 czerwca 2016

Z pamiętnika Vincenta P.

Nie wiem, co im się dzisiaj rano stało. Spałem w domu, więc po śniadaniu jak zwykle chciałem wyjść. Rudy wyszedł, bracia też, a mnie przed nosem zamknęła drzwi ta Głupia Wariatka.
"- Co jest?! " - pomyślałem i ustawiłem się za plecakiem tej Małej, bo wychodziła do szkoły.
Duży wziął mnie na ręce i posadził sobie tak jak lubię- na ramieniu.
-Dlaczego Wicka nie wypuściłaś? - spytał Głupią W.
Głupia tylko na to czekała. Zaczęła wrzeszczeć, że tyle razy mówiła, że Duży jest nieodpowiedzialny, że takiego kota jak ja nie wolno wypuszczać kiedy małe ptaszki uczą się latać , czy ona ma przypomnieć Dużemu tę biedną sójkę , a sikorze dziecko to też ja, i olaboga nie wytrzymam!
Koniec końców zapięła mi na szyi  to odblaskowe gówienko z dzwonkiem "tak na wszelki wypadek".  Przyjąłem ze stoickim spokojem, pierwsze takie zgubiłem w godzinę  tydzień temu bez większego wysiłku. Duży się za mną ujął, że zawisnę gdzieś  na suchej gałęzi i Głupia będzie mnie miała na sumieniu, a ona na to że to dla mojego dobra, bo  widziała jak o mały włos nie zabił mnie samochód ,a teraz będę słyszalny dla ptaszków i widoczny dla kierowców.
Oj tam, oj tam, samochodu nie zauważyłem a ptaszki to totalna porażka jest. Sójkę mi wyrwali z gardła, darła się jak opętana( nic jej nie zrobiłem!!!) a Głupia Wariatka razem z nią. Jej rodzice ( tej sójki) zaczęli miauczeć i to mnie zgubiło. A Wariatka z Dużym do dziś nie mogą się nadziwić jak te ptaszyska koty naśladują.
Z sikorką to była taka sytuacja, że ja ją już znalazłem nieżywą.  Podrzucałem sobie  piórka ot tak, dla zabawy, Głupia Duża to zobaczyła no i mam szlaban...
P.S.  Z ostatniej chwili:
Mała przyszła ze szkoły, powiedziała, że w całym domu śmierdzi  kalafiorem i otworzyła szeroko drzwi na taras.
Także ten...wszystko nieaktualne, piszcie na Berdyczów!
Vincent

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz