środa, 7 czerwca 2017

Na sprzedaż

Czyjeś życie, czyjś świat...
Na dole był zakład stolarski. Pachniało drewnem. Pięknie pachniało. Chodziłam tam z babcią po takie obrzynki, odpryski i kawałeczki, którymi dziadek rozpalał zimą w piecu.  Na górze były dwa mieszkania. Po lewej- ciotki, a po prawej- wujka Heńka, mojego "stracha". Do cioci-babci biegałam chętnie, ale do wujka nie, bo surowo wychowywał swoich synów- Tomka i Wojtka, moich cioteczno-ciotecznych braci. Kiedy  pomieszkiwałam u dziadków, dokładnie na przeciwko, to często przychodził mnie "postraszyć"- zwłaszcza, kiedy nie chciałam jeść.
Pamiętam zapach wypastowanych schodów, którymi wbiegałam na górę.
Pamiętam poranny ruch w zakładzie stolarskim.
Pamiętam ogród i łąki za domem.
Pamiętam piekarnię "na dołku" i wielkie, jeszcze ciepłe, bochny chleba.
Pamiętam totalne
poczucie bezpieczeństwa kilkuletniej dziewczynki.
Ktoś je kupi wraz z tym domem.
Zazdroszczę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz